26.09.2025 15:41
16 wyświetleń
0 komentarzy
Często mówię, że podziwiam ludzi, którzy są tak zafiksowani na jakimś zespole, że chodzą na ich koncerty zawsze, kiedy tylko nadarzy się okazja, i jeżdżą po to na drugi koniec Polski albo i dalej. Też ja: jadę po pracy trzy godziny do Warszawy, żeby posłuchać dwugodzinnego koncertu Meute, po 23 władować się do nocnego pociągu i pięć godzin później być z powrotem w Krakowie.
Zobacz cały artykuł w serwisie muzyka.interia.pl »