05.09.2025 18:59
31 wyświetleń
0 komentarzy

Aktualny lider Stanów Zjednoczonych wydaje się wyjątkowo mocno lubić metodę "kija i marchewki". Zwłaszcza w przypadku nowych technologii.Administracja Donalda Trumpa przygotowuje się do wprowadzenia ceł na importowane układy scalone. Departament Handlu analizuje obecnie nowe obciążenia i to, które firmy zostaną nimi objęte. Podczas kolacji z udziałem szefów największych firm technologicznych prezydent został zapytany o szczegóły dotyczące planowanych ceł i ujawnił, że kluczowym warunkiem ich uniknięcia będzie inwestowanie w produkcję na terenie USA.Chociaż metoda wydaje się kontrowersyjna, to przynosi efektyWedług ekspertów w praktyce oznacza to, że największe koncerny, takie jak TSMC, Samsung, SK hynix czy Micron, mogą być zwolnione z nowych obciążeń, ponieważ już zapowiedziały lub realizują inwestycje w USA. Trump zasugerował, że cła na import chipów mogą sięgnąć nawet 100%, choć ostateczna wysokość stawek nie została jeszcze ustalona.Za kadencji prezydenta Joe Bidena administracja wspierała rozwój krajowej produkcji półprzewodników poprzez ulgi podatkowe i granty w ramach ustawy CHIPS. Obecne podejście jest jednak bardziej agresywne i wykorzystuje narzędzia handlowe jako formę nacisku.Skuteczność tej taktyki widać już teraz, ponieważ wszystkie największe koncerny półprzewodnikowe zadeklarowały inwestycje sięgające setek miliardów dolarów, które mają wzmocnić ambicje Ameryki w zakresie własnej produkcji chipów.
Zobacz cały artykuł w serwisie www.telepolis.pl »