24.09.2025 13:06
27 wyświetleń
0 komentarzy
Tagi:
nowe,
wyniki,
firmy,
trzy,
informacje,
microsoft,
projekt,
technologii,
mocy,
badania,
bezpieczeństwa,
razr,
czas,
rozwiązanie

Nie mocz chipa - głosi odwieczne porzekadło techników składających komputery. Microsoft stanowczo się z tym nie zgadza, ma na to badania i nową technikę mikrofluidyki.Microsoft wprowadza mikrofluidykę – rewolucja w chłodzeniu procesorówPodstawą rozwiązania są mikrokanaliki, wytrawione bezpośrednio w tylnej części krzemowej płytki procesora. Każdy kanał jest porównywalny grubością do ludzkiego włosa i utworzony w miejscach o największym generowaniu ciepła.Dzięki zaawansowanym algorytmom AI firma z Redmond określiła strategiczne punkty, gdzie chłodziwo będzie najefektywniej pobierać ciepło. Ostateczny wzór kanałów przypomina naturę – rozgałęzienia liści czy skrzydeł motyla, znane ze swojej optymalnej dystrybucji zasobów. Spadek temperatury o 65%Podczas wstępnych prób Microsoft porównał mikrofluidykę z klasycznymi płytami chłodzącymi. Według raportu nowa technologia usuwała ciepło nawet trzy razy skuteczniej, a maksymalny wzrost temperatury wnętrza GPU obniżył się o 65 procent. Choć nie ujawniono dokładnych parametrów, wyniki sugerują ogromny potencjał zwłaszcza w zastosowaniach o bardzo wysokiej gęstości obliczeń.Mimo obiecujących efektów projekt spotyka się z kilkoma barierami. Po pierwsze, brak informacji na temat zastosowanych chłodziw wzbudza pytania o ich bezpieczeństwo i dostępność w centrach danych. Co więcej, aby technologia działała bezpiecznie, układy muszą być hermetyczne, co komplikuje projektowanie obudów i infrastruktury chłodzącej. Zdaniem Microsoftu mikrofluidyka może otworzyć drogę do trójwymiarowych układów scalonych, w których ciecz płynęłaby wewnątrz struktur półprzewodników. Taka rewolucja mogłaby znacząco zwiększyć gęstość obliczeniową centrów danych, jednocześnie obniżając koszty operacyjne dzięki lepszej efektywności chłodzenia. O rynku konsumenckim na razie nikt nie mówi, ale rozwiązania biznesowe wielokrotnie już do niego trafiały.
Zobacz cały artykuł w serwisie www.telepolis.pl »