02.09.2025 5:55
26 wyświetleń
0 komentarzy
Czuję się naprawdę źle, pisząc tę recenzję. Po trzeciej gitarowej pozycji mgk, znanego dawniej jako Machine Gun Kelly, tym razem bardziej pop-rockowej niż pop-punkowej, możecie odnosić wrażenie, że muszę się znęcać, że to hejt, że z jakiegoś nieznanego wam powodu nienawidzę tego faceta i chcę mu za wszelką cenę dopiec. Może to przez ten beef z Eminemem? A ja tylko nieśmiało odpowiadam, że marzę o tym, aby nagrał dobrą płytę, a nie przeprodukowany twór, na którym nie ma cienia dobrze napisanego numeru. O nic więcej mi nie chodzi.
Zobacz cały artykuł w serwisie muzyka.interia.pl »