23.08.2025 13:16
19 wyświetleń
0 komentarzy

Po niezbyt udanej wizycie przy butelkomacie z Lidla postanowiłem przejść się kawałek dalej i sprawdzić, co oferuje Stokrotka. Różnica była kolosalna.Zacznijmy od samego butelkomatu. Ten nie znajduje się w sklepie, a przed budynkiem w dedykowanym mu kontenerze. To świetny ruch, ponieważ nie trzeba wnosić swoich śmieci na teren sklepu, a nie oszukujmy się: butelkomaty różami nie pachną. Tylko skisłym piwem ze zwróconych puszek.Stokrotka pokazuje, jak robić butelkomatyCzas na kolejną zmianę: do zwracania butelek potrzebna jest aplikacja Nasza Stokrotka. Należy zeskanować jej kod QR w urządzeniu i dopiero wtedy można wkładać puszki i butelko do wewnętrznego otworu. To my decydujemy, kiedy kończymy oddawać puszki i butelki. Nie ma więc sytuacji, że automat decyduje za nas. Następnie pozyskane środki w formie stokrotkowych płatków trafiają na konto naszej aplikacji. I tu preferuje rozwiązanie Lidla. Ten daje nam drukowane bony na konkretną kwotę, którą możemy przeznaczyć na dowolne zakupy w tym konkretnym sklepie, gdzie oddaliśmy butelki. Płatki natomiast możemy wykorzystać w każdej Stokrotce, ale jedynie na produkty objęte promocjami wymienialnymi na płatki.Tym samym znacznie wyżej stawiam techniczne rozwiązania od Stokrotki, jednak sposób rozliczania w Lidlu przekonuje mnie o wiele bardziej. Wciąż to jednak jest tylko forma zabawy, ponieważ już od października każda butelka PET będzie objęta kaucją 50 groszy za sztukę. Tym samym butelkomaty stracą na znaczeniu.
Zobacz cały artykuł w serwisie www.telepolis.pl »