07.09.2025 15:35
64 wyświetleń
0 komentarzy
Gdy pięć dni temu Maja Chwalińska w meczu otwarcie turnieju WTA 125 w Montreux przegrała pierwszego seta z Jil Teichmann 0:6, pewnie niewiele osób na świecie postawiłoby na jej sukces. Nie w całym turnieju, ale w tamtym meczu z najwyżej rozstawioną w zawodach tenisistką. A 23-latka z Bielska-Białej zaczęła zachwycać, wygrała 10 kolejnych setów. W tym dwa w finale, z rozstawioną z "5" Darją Semenistają 6:1, 6:2. I wyrównała swój największy singlowy wynik w karierze.
Zobacz cały artykuł w serwisie sport.interia.pl »