15.09.2025 19:48
55 wyświetleń
0 komentarzy
- Czy jestem zaskoczony? Troszkę tak. Myślałem, że frekwencja będzie większa, szkoda. Mam nadzieję, że tylko i wyłącznie będzie wzrastać - mówi Kewin Sasak, atakujący reprezentacji Polski, który miał możliwość wyjść w pierwszym składzie na drugi grupowy mecz z Katarem na mistrzostwach świata na Filipinach. Polacy wygrali 3:0 i zapewnili sobie awans do 1/8 finału, ale nie przywykli, by ich spotkania oglądała garstka kibiców, jak to ma miejsce w legendarnej hali Araneta Coliseum w Quezon City.
Zobacz cały artykuł w serwisie sport.interia.pl »