28.08.2025 20:54
23 wyświetleń
0 komentarzy
Kinga Królik była w życiowej formie, to można było śmiało stwierdzić po jej dwóch ostatnich startach w Lozannie i Bydgoszczy. Z uwagi na wycofania kilku gwiazd, dostała zaproszenie na finał Diamentowej Ligi w Zurychu, a tu mogła się pokusić o poprawienie rekordu życiowego. I biegła w dobrym tempie, gdy nagle po 1/3 dystansu odpadła z rywalizacji. A później kamery ją pokazały - zapłakaną, już bez buta. Mistrzostwa świata w Tokio mogą być dla Polki zagrożone.
Zobacz cały artykuł w serwisie sport.interia.pl »