31.08.2025 23:53
52 wyświetleń
0 komentarzy
O takich meczach mówi się, że zapadają w pamięć na długie lata. Taylor Townsend rozbijała Barborę Krejcikovą z wielką łatwością, prowadziła 6:1 i 3:1, miała - przy swoim serwisie - dwie szanse na 4:1. Czeszka walczyła ze swoimi słabościami, obroniła pierwszego meczbola w dziesiątym gemie, a później... aż siedem w tie-breaku! Mimo że dzieci z wielkimi piłkami, licząc na autografy liderki deblowego rankingu WTA, stały już na samym dole i czekały na koniec. Zeszłoroczna mistrzyni Wimbledonu wygrała tego gema 15-13, doprowadziła do trzeciego seta.
Zobacz cały artykuł w serwisie sport.interia.pl »