03.09.2025 21:21
27 wyświetleń
0 komentarzy
To, że Rotterdam nie żyje meczem, który jest dla Holandii jednym z wielu - po prostu małym kroczkiem na drodze do naprawdę ważnych spotkań rozgrywanych w przyszłoroczne wakacje - nie jest żadną niespodzianką. Taką - dla samego Jana Urbana - jest natomiast spokój, jaki wewnątrz odczuwa nowy selekcjoner. - Myślałem, że będę czuł większy stres - przyznał dzień przed spotkaniem, które wpisze jego drużynę w pewne ramy oczekiwań. Niskie, wysokie lub - oby nie - żadne.
Zobacz cały artykuł w serwisie sport.interia.pl »