05.09.2025 11:46
34 wyświetleń
0 komentarzy
W Polsce dochodziła już siódma, w Nowym Jorku zaś pierwsza w nocy, gdy trybuny Arthur Ashe Stadium ryknęły po ostatniej piłce w meczu Amandy Anisimovej z Naomi Osaką. Po raz trzeci z rzędu Amerykanie będą mieć swoją przedstawicielkę w meczu o tytuł, a dla pogromczyni Igi Świątek to niezwykły moment także i z innego powodu. Wcześniej zaś awans do finału, po trudnym starciu z Jessicą Pegulą, wywalczyła Aryna Sabalenka. A to coraz więcej wyjaśnia w rankingu WTA.
Zobacz cały artykuł w serwisie sport.interia.pl »