08.09.2025 16:55
28 wyświetleń
0 komentarzy
Cztery dni temu Adam Tutak potrzebował sportowego cudu, by nie odpaść z MŚ w Liverpoolu już po pierwszej walce z Harshem Choudharym. Musiał wyraźnie wygrać ostatnią rundę, najlepiej przed czasem. I tego dokonał, Hindus poczuł siłę jego lewej pięści. A teraz tę siłę czuł raz za razem Irańczyk Amirreza Malekkhatabi, wicemistrz świata juniorów z Budvy z zeszłej jesieni. Styl, w jakim pięściarz z Sanoka wywalczył awans do ćwierćfinału, był absolutnie najwyższej jakości.
Zobacz cały artykuł w serwisie sport.interia.pl »