14.09.2025 3:22
22 wyświetleń
0 komentarzy
W rywalizacji na 1500 metrów świat ruszył do przodu, tylko w tym roku aż 14 zawodników przebiegło ten dystans poniżej 3 minut i 30 sekund. Filip Rak jeszcze tej sztuki nie dokonał, ale w Tokio miał walczyć o półfinał mistrzostw świata. I walczył, gdy nagle stanął i wolniutko idąc dotarł do linii mety. Odpadł, co jednak nie jest jakąś niespodzianką. Gorszy był styl. Sensacje były wcześniej i później, bo z rywalizacji odpadli: lider i wicelider światowych tabel, a wreszcie sam Jakob Ingebrigtsen.
Zobacz cały artykuł w serwisie sport.interia.pl »