14.09.2025 9:37
28 wyświetleń
0 komentarzy
Dzień przed startem lekkoatletycznych mistrzostw świata w Tokio Piotr Lisek stawał na rękach na środku stadionu i uśmiechał się od ucha do ucha. Jeszcze po tym, jak zakończył konkurs eliminacyjny w skoku o tyczce na wysokości 5,70 m, uśmiech gościł na jego twarzy. Zdjęli go z niej jednak Katarczyk i Turek. Oni w ostatniej chwili wyrzucili naszego multimedalistę MŚ z finału. - Nie ma usprawiedliwienia dla mnie na to, co się stało. Jestem zły i smutny - przyznał Lisek, który był wyraźnie zmieszany po zawodach.
Zobacz cały artykuł w serwisie sport.interia.pl »