14.09.2025 13:34
24 wyświetleń
0 komentarzy
Dwa lata temu w Budapeszcie o awansie Ewy Swobody do finału mistrzostw świata decydował protest polskiej ekipy i ponowna analiza zapisu fotofiniszu. Skuteczna, Ewa została dopuszczona do biegu w finale, w nim finiszowała szósta. Dziś takie rozwiązanie bralibyśmy w ciemno, ale forma naszej najlepszej specjalistki od 100 metrów daleka jest od tamtej. Polka rywalizowała z mistrzynią olimpijską Julien Alfred, z największą sprinterką tego wieku Shelly-Ann Fraser-Pryce, z innymi gwiazdami. I dobiegła ostatnia, z gigantyczną stratą.
Zobacz cały artykuł w serwisie sport.interia.pl »