15.09.2025 3:26
25 wyświetleń
0 komentarzy
Trzeci dzień lekkoatletycznych mistrzostw świata zaczął się na Stadionie Narodowym w Tokio od... falstartu w biegu maratońskim, co zdarza się wyjątkowo rzadko. A gdy długodystansowi biegacze opuścili już obiekt, do boju mogli przygotować się młociarze. Bez leczącego kontuzję Wojciecha Nowickiego, za to z Pawłem Fajdkiem i Marcinem Wrotyńskim. W pierwszej rzucie znalazł się ten ostatni, szybko przepadł. Jak w Eugene i Budapeszcie. A faworyci nie zawiedli.
Zobacz cały artykuł w serwisie sport.interia.pl »