15.09.2025 4:44
30 wyświetleń
0 komentarzy
Gdy eliminacje rzutu młotem odbywają się rano, można drżeć o losy Pawła Fajdka. On nie lubi rzucać tak wcześnie, tak tracił kiedyś olimpijskie marzenia. W Tokio wstawał jednak o świcie, a dziś pokazał, że było warto. Już pierwszy rzut dał mu względny spokój, a drugi - zapewnił awans. Blisko rekordu sezonu. Dalej w eliminacjach posłał młot jedynie broniący złota Ethan Katzberg. Finał z udziałem Polaka - we wtorek. A odpadł jeden z wielkich faworytów, rzucający w tym roku niemal 82 metry.
Zobacz cały artykuł w serwisie sport.interia.pl »