15.09.2025 16:06
50 wyświetleń
0 komentarzy
- Przepraszam, nie mogę - wykrztusił z siebie Kento Miyaura, atakujący reprezentacji Japonii, kompletnie przybity tym, co w poniedziałek wydarzyło się w hali Smart Araneta Coliseum. Jeszcze do niedawna piąty zespół świata został zdmuchnięty z planszy, bo tak należy nazwać bilans w setach 0:6 po dwóch meczach. Tu nie ma nawet matematycznych rozważań - drużyny z Kraju Kwitnącej Wiśni już nie ma w turnieju, a mecz z Libią będzie o pożegnanie się z honorem. Przyjmujący Ran Takahashi też nie wierzył w to, co się stało.
Zobacz cały artykuł w serwisie sport.interia.pl »