18.09.2025 15:27
30 wyświetleń
0 komentarzy
Rok temu Natalia Kaczmarek była naturalną kandydatką do miejsca na podium igrzysk olimpijskich w biegu na 400 metrów - i temu zadaniu sprostała, w finale "złamała" 49 sekund. Teraz jednak Natalii - już Bukowieckiej - doszła kolejna wybitna rywalka. To nie Marileidy Paulino, nie Salwa Eid Naser, a właśnie rekordzistka świata na 400 m przez płotki Sydney McLaughlin-Levrone była tą faworytką do złota. Na ten właśnie finał czekał dziś cały świat, mógł zostać pobity 40-letni rekord Marity Koch. Nie został, Amerykanka uzyskała drugi czas w historii. Polka czwarta.
Zobacz cały artykuł w serwisie sport.interia.pl »