21.09.2025 15:40
29 wyświetleń
0 komentarzy
Po pierwszym secie finałowego meczu w Seulu wydawało się, że Iga Świątek będzie musiała uznać wyższość Jekatieriny Aleksandrowej, ale nic bardziej mylnego. Polka była górą w dwóch kolejnych partiach i ostatecznie to ona triumfowała w Korei Południowej. Okazuje się, że przebieg finałowego meczu był niemalże identyczny do tego, który już kiedyś widzieliśmy - ale z udziałem innej Polki.
Zobacz cały artykuł w serwisie sport.interia.pl »