23.09.2025 12:11
19 wyświetleń
0 komentarzy
Gdyby listy zgłoszeń do WTA 1000 w Pekinie zamykano półtora tygodnia temu, Emiliana Arango byłaby pewna w niej miejsca. Zwłaszcza że w WTA 500 w Guadalajarze odniosła życiowy sukces, dotarła tam do finału. A mimo to w stolicy Chin musiała przebijać się przez kwalifikacje, jako ta najwyżej rozstawiona. I nie przeszła ich, poległa w finale w starciu z Ellą Seidel, która jeszcze w sobotę grała w Seulu. Kolumbijka więc teoretycznie odpadła, ale... wciąż może łudzić się, że jednak w China Open wystąpi.
Zobacz cały artykuł w serwisie sport.interia.pl »